Świeżo po nawróceniu w mojej lokalnej społeczności poznawałem swoiste “podstawy wiary”. Pół roku próbowano mi wyperswadować naturalnie występujące u mnie uwielbienie do muzyki metalowej, ale nikt nie znalazł biblijnego argumentu przeciwko tej formie sztuki. Gdybym nie był dość asertywny, zmuszony byłbym do słuchania jakiegoś syfu i nie wiem czy bym długo wytrzymał w takim beznadziejnym zakonie. To tylko jedna z setek kwestii, jakie były mi wszczepiane, jako młodemu chrześcijaninowi. Wydaje mi się, że Polscy chrześcijanie podobnymi bzdurami mogli już odstraszyć od Boga miliony ludzi. Ale kto rzeczywiście uwielbia Boga, tego nic nie przepędzi.
Zafascynowany byłem samą Biblią, a od starszych braci słuchać musiałem rewelacyjnych wywodów, że jak mówimy “Na zdrowie”, kiedy ktoś kichnie to wywołujemy duchy. Złe jest świętowanie imienin, ale też urodzin. Szatana rysowano mi jako wyjątkowo wyrafinowaną, utalentowaną postać, która stoi za wieloma dziełami sztuki, a nawet całymi jej archetypami.
Tutaj wstawię bezpiecznik i zaznaczę, że mówię o licznych, ale różnych osobach, które kręciły się w zborze, do którego dołączyłem, a nie o nauce samego Pawła, pastora, czy poglądach, z którymi utożsamiało by się większość tej lokalnej społeczności.
Wracając do tematu, również przekonywano mnie o tym, że składanie życzeń jest czarowaniem. Raczej każdy polski chrześcijanin zna ten temat.
Życzenia to czary
Dlaczego składanie życzeń miało by być grzechem, czymś złym? Rzekomo za życzeniami tymi miałoby stać przekonanie, że wypowiedziane intencje się spełnią za sprawą właśnie mocy tych życzeń. Czy rzeczywiście tak traktujemy życzenia, że wypowiadamy je z jakimś zabobonnym przekonaniem, że wypowiadane słowa mają moc same w sobie? Czy raczej nie wyrażamy swojej dobrej woli wobec osoby, z którą dzielimy się pozytywnym słowem? W słowniku nie znajdujemy żadnej niepokojącej konotacji:
życzyć – chcieć czegoś dla kogoś lub dla siebie
Słownik PWN
Kiedy ktoś każe solenizantowi na urodzinach pomyśleć życzenie i zdmuchnąć świeczki to może to być ewidentny przykład biblijnej magii, czyli czystej głupoty, o ile traktuje to zbyt poważnie. Jeśli ktoś rzeczywiście wierzy, że jak dziecku nie uda się zdmuchnąć wszystkich świeczek za pierwszym razem to mu się na pewno nie uda pomyślany plan… Jeśli ktoś musi odpukać w niemalowane, kiedy podzieli się obawami… Jeśli ktoś boi się, że spotka go nieszczęście, kiedy przywita się w progu… Kiedy ktoś nie podziękuje, by nie zapeszyć… Kiedy ktoś czuje lęk z powodu numeru 13 na drzwiach hotelowego pokoju… To jest debilem.
Przekleństwa i błogosławieństwa
W Biblii wielokrotnie jest zakaz złorzeczenia, w Starym Przymierzu nawet karany śmiercią, jeśli owe złorzeczenie odnosiło się do własnych rodziców. Złorzeczenie to życzenie czegoś złego. Inaczej mówiąc, jest to przeklinanie. Przeklinanie to nie, jak się potocznie uważa, wulgaryzmy, ale właśnie życzenie nieszczęścia.
Odwrotność złych życzeń to błogosławienie. Inaczej mówiąc, kiedy komuś składamy życzenia, kiedy dzielimy się z kimś naszą dobrą wolą, dobrymi intencjami w stosunku do drugiej osoby, oznacza to, że mu błogosławimy. Nie musimy wkładać Boga w każde zdanie, by nasze błogosławieństwo było prawilne. Nawet kiedy mówimy “niech Bóg ci błogosławi”, życzymy komuś, by Bóg był mu przychylny. Nie możemy wiedzieć czy Bóg będzie mu przychylny, a pomimo to chyba nikt nie ma wątpliwości, że nie czarujemy w ten sposób, ale wyrażamy nasze pozytywne nastawienie do adresata.
“Dzień dobry!”, “Dobranoc!” itd. to też składanie życzeń. Jest to podstawowy element życzliwości. Życzmy komuś dobrego dnia lub dobrej nocy. To na pewno nie są żadne czary.
Dygresja o dziwnym kazanku
Dziwne jest to kazanko, że prawię o tak banalnych rzeczach, ale pogląd, że składanie życzeń jest pogaństwem, wszeteczeństwem (światowością), uprawianiem magii itd. jest na tyle powszechny, że pewnie otarł się o niego każdy chrześcijanin w Polsce.
Raczej nie mam na celu wydobywania wszelkich nawiedzonych teorii funkcjonujących w kościele, ale do zebrania tych argumentów zainspirował mnie Martin, który w “tym materiale” też wspomniał, że składanie życzeń to czarowanie. Podejrzewam, że wrzucił ten obyczaj do pogańskiego worka z przymrużeniem oka, ale jednak wyraźnie powiedział, że życzenia to czarowanie bez rozwijania swojego stwierdzenia. Bez rozwijania, bo jest to tak powszechny pogląd, że chyba wszyscy wiedzą o co biega. Nie mniej jednak wspomniane kazanko Martina polecam, jest całkiem udane.
Składanie życzeń w Biblii
Czy w Biblii znajdujemy przykład składania życzeń? Przykładem są kwieciste pozdrowienia, które rozpoczynają i kończą biblijne listy. Te życzenia pomyślności zawsze jednak wskazują na Boga, jako tego, który ma być wykonawcą tych pięknych pragnień. Najczęściej brzmią one “Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa!” lub coś w tym stylu.
Wreszcie chciałbym zacytować słowa Jana, który wydawał się mi, na początku pracy nad tym kazankiem, pierwszą i jedyną postacią, która składa życzenia na kartach Biblii.
Umiłowany [agapēte], życzę ci wszelkiej pomyślności i zdrowia, podobnie jak doznaje powodzenia twoja dusza.
III Jana 1:2
Słowa Jana są tłumaczone w Biblii Tysiąclecia jako “życzę”, a w Biblii Gdańskiej jako “pragnę”. To miało stanowić kluczowy argument dla tego kazanka, że Biblia też zachęca właśnie do składania życzeń i to w tak obdarty z pobożnych sentymentów sposób. Jednak kiedy zajrzałem do biblii interlinearnej, nastąpił zwrot akcji, ponieważ Jan wcale nie używa słowa “życzę”, czy “pragnę”, ale “euchomai”, czyli słowo, które można przetłumaczyć jako “modlę się”.
Euchomai, czyli prototyp słowa życzyć
Jednak tłumaczenie “euchomai”, jako “życzę”, czy “pragnę” wcale nie mija się z właściwym przekazem. Współczesne słowo “życzyć” jest pokłosiem greckiego “euchomai”, ale wypłowiałym z powiązania z Bogiem czy bóstwami. Kiedyś słowo “życzyć”, czyli “euchomai”, wiązało się nierozerwanie z modlitwą i wyrażaniem nadziei dobrej woli Bożej (lub bóstw) wobec innych, a nie tylko z ludzkim pragnieniem dobrego losu dla innej osoby.
Zaznaczę znów, że w ówczesnych czasach “wyrażenie Bożej woli” w greckim języku wiązało się najczęściej nie z Bogiem, ale raczej bożkami. Dziś możemy wyrażać swoje pragnienia bardziej neutralnie i chwała za to Bogu, bo gdyby życzenia miały być powiązane religijnie i musiałbym wysłuchiwać jak ktoś przyzywa Bozię, czy inną kukłę albo truchło, by wyrazić dobre intencje co do mojej osoby to bym czuł się z tym niezręcznie. Sam też wiem, że nie chcę wprowadzać w zakłopotanie i irytację katolików czy innych niechrześcijan, kiedy wyrażam wobec nich swoje pokojowe usposobienie.
Jak życzę komuś szczęścia to, jako chrześcijanin, nie muszę chyba dodawać, że swoją nadzieję opieram na Bogu. Chrześcijanin wszystko opiera na Bogu. Kiedy pyta mnie ktoś, czy przyjdę, nie odpowiadam “Jeśli dobry Bóg pozwoli to przybędę.”, ale odpowiadam “Tak, zara wpadam”. Jak żona pyta czy wyrzucę śmieci, nie odpowiadam “Jeśli taka będzie wola Boga to za 5 minut wyrzucę nieczystości” tylko raczej “Nie teraz, pracuję”.
Język Biblii a mowa praktyczna
Generalnie język Biblii nie jest dobrym materiałem do naśladowania w codziennej mowie. Dlaczego? Po pierwsze – są to listy. W języku pisanym, a w szczególności w listach, wyrażamy się całkowicie inaczej niż w mowie potocznej. W mowie codziennej nie jesteśmy tak precyzyjni i wzniośli.
Po drugie język biblijny jest słowem natchnionym. My nie mówimy pod wpływem natchnienia Ducha Świętego i raczej nie powinniśmy tak brzmieć, bo ze swoją potoczną merytoryką, nasze wypowiedzi brzmiałyby raczej jak przedrzeźnianie Biblii.
“Niech nasza mowa zawsze miła będzie” – czytamy w Liście do Kolosan 4:6. Język nasz nie musi być wzniosły i nie powinien być irytujący. Gdybyśmy wciąż wtrącali do każdego zdania Boga to by nas samych zemdliło od dziwnego, ostentacyjnego brzmienia. Bywa, że pojawia się czas adekwatny dla wzniosłej, kwiecistej mowy, ale w codziennych zwrotach raczej nie ma na taką formę miejsca.
Dobrej nocy to też inkantacja?
Wracając do przekonania, że życzenia to czary, czy “dobrej nocy” to też inkantacja? Kiedy mówimy “dzień dobry”, życzymy komuś dobrego dnia. “Dobranoc”, “do zobaczenia”, “powodzenia” i szereg innych pozdrowień i grzecznościowych zwrotów wiążą się z wyrażaniem dobrych intencji (życzeń), okazywaniem życzliwości.
Życzenia to nie czary. Składanie życzeń to nie czarowanie. Jak można być tak zgorzkniałym, by demonizować i przeklinać tak wdzięczną i życzliwą czynność, jak wzajemnie dzielenie się dobrą wolą? Dlatego między innymi powstał ten blog, by podobne absurdy, ten pobożnie brzmiący jad, tą nienawistną mowę religijnych ludzi piętnować i oczyszczać kościół z szamba.
Modlić się to życzyć
Lubię mówić, że jestem człowiekiem, któremu ludzie codziennie składają życzenia. Jedni życzą sobie tego, inni tamtego.
[przerwa na salwę śmiechu]
Rzeczywiście słowo “życzyć” jest przewrotne, podobnie jak “modlić się”. Jak modlimy się to nie składamy życzeń Bogu, ale właśnie życzymy sobie różnych rzeczy od Boga, dzielimy się z Nim swoimi pragnieniami. Oczywiście jako chrześcijanie nie liczymy, że Bóg spełni nasze życzenia niczym dżin. Wiemy, że Bóg reaguje na nasze pragnienia w sensowaniejszy sposób, jak potężny, dobry, mądry ojciec. My adekwatnie jesteśmy dziećmi i życzymy sobie najczęściej słodyczy, kolejnego zwierzaka, najlepiej legwana, żeby bez końca grać w gry i żeby nie iść jutro do szkoły.
Podsumowanie
Mówimy “intencje modlitewne”. “Intencje” to to samo co “życzenia” i “pragnienia”. Modlitwa polega w dużej mierze na dzieleniu się z Bogiem naszymi pragnieniami. Mówimy “tata daj, tata daj”.
Kiedy składamy życzenia przy świątecznym stole, nie robimy nic innego, jak dzielimy się z bliskimi naszymi pragnieniami. “Życzę” znaczy “chcę”. “Chcę, byście byli zdrowi, szczęśliwi”. Życzenia wzbudzają uśmiech, generują pozytywne emocje, budują zaufanie, poprawiają międzyludzkie relacje, polepszają atmosferę. Nic jednak więcej, dlatego pragnienia warto kierować w modliwie do Boga, ale nie przy wigilijnym, czy wielkanocnym stole, lecz w izdebce.
Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Jezus Chrystus (Mt 6:6)
Życzę wszystkim czytelnikom wesołych jąderek, szalonego zająca, jaj jak beretów i wszystkiego najlepszego z okazji Wielkiej Nocy!
Poprzednie kazanko
Następne kazanko
Co o tym myślisz?
Jeśli spodobał Ci się ten referat i pobudził Cię do przemyśleń, podziel się tym w komentarzu lub pisząc do mnie. Jeśli dzięki temu artykułowi udało Ci się spojrzeć na tą kwestię z innej perspektywy to spełnił on zamierzony cel. Jeśli po lekturze skłaniasz się do zmiany swoich poglądów lub utwierdziłeś się w swoich przemyśleniach, które są sprzeczne z moimi to również chwała Bogu. Pomóż i mi znaleźć prawdę, dzieląc się ze mną i innymi czytelnikami swoimi argumentami na ten temat.
Aby zostawić komenta lub odpowiedzieć,
zarejestruj swoją ksywę lub zaloguj się.