Cześć, mam na imię Krzysztof i jestem święty. Co to za pomysł i pycha, żeby nazywać się tak pobożnym przymiotnikiem za swojego życia? Czy to nie inni powinni oceniać nas po naszej śmierci w jaki sposób się prowadziliśmy na tym ziemskim padole? A może moje osiągnięcia w dziedzinie służenia Bogu są już tak wysokie, że już wszystkiego dokonałem i mogę umierać? Urodziłem się w rodzinie katolickiej, gdzie rodzice prowadzili nas do kościoła w każdą niedzielę, święta, a czasem nawet w dni nieobowiązkowe.